"Te błędy są częścią tego czym jesteśmy
I nie mogę oddychać"
~ Just Rain
Rose.
Czasem zastanawiał się czy to przypadek, że rodzice akurat tak ją nazwali.
Uwielbiał róże. Nawiązywały do miłych wspomnień, chwil spędzonych w ogrodzie, w którym babcia hodowała właśnie te kwiaty.
Byli
do siebie bardzo przywiązani. Rodzice często zostawiali ich samych na długie
godziny. Pomimo różnicy wieków zawsze potrafili znaleźć sposób na wykorzystanie tego czasu. Mieli sporo wspólnych tematów. On uwielbiał słuchać opowieści o
kucykach oraz wróżkach i nigdy nie podważał zdania dziewczynki na ich temat, a ona rozmawiała z
bratem o jego ulubionym zespole, nawet jeśli sama za nim nie przepadała.
Mama
i tata wielokrotnie powtarzali, że bardzo ich kochają. Niestety, ciężko było w
to uwierzyć. Nigdy tego nie okazywali. Na ulicy często zachowywali się, tak jakby
wstydzili się własnych dzieci. Jednak to i tak nie miało większego znaczenia.
Rzadko razem wychodzili. Rodzice spędzali całe godziny w pracy, a po powrocie
do domu dbali tylko o to czy rodzeństwo zjadło obiad i jest przygotowane na
kolejny dzień. Nigdy nie spytali jak się czują.
Nie
miał czasu na wyjścia ze znajomymi. Jako dziecko, często wyglądał za okno i
obserwował chłopców kopiących piłkę. Żałował, że nie mógł do nich dołączyć.
Rodzice byli w pracy, a malutka siostra nie mogła zostać bez opieki.
O
dziewczynie nie mógł nawet pomarzyć. Kiedy wychodziliby razem? Co prawda, Rose
nie była już wtedy małym dzieckiem, ale rodzice pozwolili jej zostać samej w
domu dopiero nie dawno. Zresztą, nie pozwoliliby mu się spotykać z kimkolwiek. Wbrew pozorom, bywali bardzo nadopiekuńczy, ale rodzeństwo odnosiło wrażenie, że to tylko kolejny z ich z sposobów na utrzymanie w okolicy opinii idealnej rodziny. Przecież syn znanych prawników nie mógłby wplątać się w złe towarzystwo, a ich córka zawsze musiała pamiętać o dzień dobry czy do widzenia.
Nie
miał żadnych przyjaciół. Przez wszystkie sześć lat w podstawówce i kolejne trzy w gimnazjum był uważany z odludka. W liceum sprawa przybrała nieco jaśniejsze barwy, ale nadal nie znalazł bratniej duszy.
Rose
często powtarzała, że powinien zacząć żyć własnym życiem. Zawsze była
rozsądniejsza niż on. Diego ślepo przekładał szczęście bliskich nad swoim.
Kilka razy nawet próbowała znaleźć mu znajomych, ale zawsze kończyło się to
nieszczęściem.
Wiele razy próbował zmienić coś
w swoim życiu. Raz nawet przyszedł do domu ubrany na czarno, z podmalowanymi
oczami, ciemnymi ustami i kolczykiem w lewej brwi. Zdenerwowana mama szybko
przywróciła go do normalnego stanu oraz kategorycznie zabroniła kiedykolwiek
wracać do tego typu pomysłów. Po tym incydencie pozostała tylko drobna, ledwo
widoczna blizna nad jego lewym okiem.
Chciałam ten prolog zadedykować Inolvidable, ponieważ po prostu uważam, że jej się należy. Zawsze komentowała moje rozdziały i mam nadzieję, że tutaj to się nie zmieni. Kolejny rozdział publikuję za równy tydzień (jest już gotowy). Nie stawiam limitu komentarzy czy wyświetleń, ale miło by było, gdyby pojawiło się ich kilka. :-)
A
Po
jeszcze kilku nieudanych próbach postanowił skupić się na tym co ma i
zrezygnował z próby zyskania czegoś nowego. Chyba każdy miał kiedyś wrażenie,
że znajdujemy coś jeśli przestajemy tego szukać.
Chciałam ten prolog zadedykować Inolvidable, ponieważ po prostu uważam, że jej się należy. Zawsze komentowała moje rozdziały i mam nadzieję, że tutaj to się nie zmieni. Kolejny rozdział publikuję za równy tydzień (jest już gotowy). Nie stawiam limitu komentarzy czy wyświetleń, ale miło by było, gdyby pojawiło się ich kilka. :-)
A
Zaklepuję ;*
OdpowiedzUsuńWrócę skarbie ;3
Maja come back !
UsuńWiem, żadna to atrakcja, po prostu lubie szpanować angielskim ^^
Przejrzałam zakładke "bohaterowie" i tak strasznie podobają mi się cytaty, a szczególnie ten Diego, kocham piosenke "Drop in the ocean", jest głęboko w moim serduszku i po prostu.
Powiem, że pairingi są u Ciebie jedną wielką niewiadomą, domyślam się, ze Diecesca tak?, Semi coś czuję też się kroi, FEDEMIŁA błagam niech tutaj się nie mylę [zaciska paluszki] :D i Lety <3 łuhuhuhuuhuh będzie sie działo, to, do bohaterów.
Prolog, eh piękny, co mogę napisać?
Diego i Rose, rodzeństwo, przeciwieństwa, Rose, była i wciąż jest jakby nie patrzeć optymistką, karze mu żyć własnym życiem, aby nie przekładal swojego dobra i szczęścia nad innych. On jednak był inny, próbował coś zmienić, starał się i dążył do tego nie raz, nie dwa, ale tak jak pięknie zakończylaś na koniec " Chyba każdy miał kiedyś wrażenie, że znajdujemy coś jeśli przestajemy tego szukać "
I tak masz w zupełności racje, jeśli nam przestaje zależeć, to czego pragniemy wraca do nas.
Nie mogę się doczekać,
Ściskam i całuję,
Maja.
Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńBoziu... nowa historia, nowe przeżycia i z tego, co przeczytałam...zupełnie pokręcona sytuacja!
Piękne imię - Rose, a jej brat niezgorsze.
Zapowiada się bardzo ciekawie, a ja (UWAGA) mam zamiar regularnie komentować c;.
Życzę weny twórczej! :)
Fruits :).
Świetny prolog ♥
OdpowiedzUsuń