wtorek, 25 sierpnia 2015

LBA! Jej!

No (czy każdy mój post musi zaczynać się od 'no'?), dawno nie było u mnie LBA, chociaż kilka razy byłam nominowana, ale zwykle nie bawię się w takie rzeczy. Tym razem jednak nominowała mnie Lenka (widzisz, już miałam się ciebie pytać o imię, a tu proszę, zmieniłaś nick) i postanowiłam, że za te wszystkie piękne komentarze zostawione pod moimi wpisami, odpowiem na jej pytania. 

1. Jak masz na imię?
Agnieszka. :) Stąd właśnie mój nick. 

2. Ile masz lat?
14

3. Ulubiony kolor?
Zawsze mam problem z tym pytaniem. :) Chyba postawię na miętowy, ewentualnie jaśniutki niebieski.

4. Co najbardziej lubisz robić?
Tu odpowiedź chyba nikogo nie zdziwi - pisać.

5. Czytasz mojego bloga?
Pewnie, nawet, o ile się nie mylę, go obserwuje. 

6. Ile miałaś lat kiedy pierwszy raz coś napisałaś? 
Z moich obliczeń wynika, że jakieś 10 (nie licząc kilku zdaniowych opowiastek wymuszanych przez panią w szkolę :P) 

7. Byłaś kiedyś w Warszawie?
A byłam. :)

8. Co myślisz o swoim blogowaniu za kilka lat? 
Na pewno chciałabym ciągnąć to co robię i zdecydowanie napisać coś poważniejszego, nie fan-fiction. I, uwaga spoiler, takie coś już się tworzy. :)

9. Ulubiony blogger? 
Nie mam. :) Jest kilka osób które cenie za to co publikują i śmiało mogę je nazwać swoją inspiracją, ale nie byłabym w stanie wybrać ulubionego. 

10. Zakochałaś się kiedyś w kimś sławnym? Jak tak to w kim? 
Diego. Ruggero. Nie, no, prawdę mówiąc nie wiem czy potrafiłabym się zakochać w kimś sławnym. Wiadomo, mam swoich idoli, ale bez przesady, nie wyobrażam sobie swojej przyszłości z nimi, czy coś. 

11. A teraz mi powiedz ile razy w tym LBA skłamałaś i czy jestem wścibska...
Hej, ja nie kłamię! :P A gdybyś była wścibska to nie pisałabym tego posta.

A na koniec powiedz mi jeszcze Lena czy masz jakieś GG. Chętnie kiedyś do ciebie napiszę. :D 
Rozdział niebawem. Pozwólcie mi ogarnąć te wszystkie porozrzucane gdzieś po laptopie fragmenty. :)
A


czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział dziesiąty: Aniołek

W dedykacji dla Fantaseando

Rozdział dziesiąty: Aniołek


     Fran i Sebastian zjawili się w domu państwa Havez punktualnie o szóstej. Federico wyraźnie ucieszył się na dźwięk dzwonka, siedząca na puchatym fotelu Ludmiła chyba się przestraszyła, bo uciekła po schodach na górę, a Angie w podskokach ruszyła w stronę wejścia, aby wpuścić do gości do środka.
     -Wchodźcie! - zawołała wesoło i uśmiechnęła się szeroko do przybyszy. Federico aż skrzywił się słysząc ten okrzyk. Nienawidził tej pozytywnej energii kobiety. Sprawiała wrażenie jakoś dziwnie sztucznej czy wymuszonej. - A więc ty jesteś ta słynna Francesca. - uznała i poklepała Włoszkę ramieniu. Sebastian zaśmiał się na to głośno, a Fran zgromiła go wzrokiem. Już się przyzwyczaiła, że większość osób nowych w ich otoczeniu uznaje ją i Federico za zakochanych. Zaobserwowała też, że szybko zmieniają zdanie. Oczywiście jeśli nie liczyć babci Federico, z którą za się od dobrych kilku lat. Do tej pory kiedy się z nią widzi,- zostaje zasypana milionem pytań z cyklu "To udało ci się w końcu uwieść tego mojego wnuczka?" bądź, bardziej ekstremalnie, "Czy ja się doczekam tych prawnuków?"
   - Najwyraźniej. - odpowiedziała i również uśmiechnęła się do kobiety. Razem z ciągle chichoczącym Sebastianem, udali się do salonu i usiedli na kanapie obok Federico.
     - To kiedy ślub, kochanieńcy? - zapytał Sebastian, udając babcię Fede, za co oberwał od Francesci otwartą dłonią w ramię.
     - Nie wiem, ale ty nie zostaniesz na niego zaproszony. - zażartowała dziewczyna na co Seba teatralnie posmutniał i odwrócił się do pozostałych plecami.
     - O! Jesteście już. - usłyszeli z kuchni wołanie pani Haven. Wcale nie zdziwiło jej to, że jej syn i jego przyjaciółka zwijają się ze śmiechu, a Sebastian wygląda na śmiertelnie obrażonego. Chwilę potem Angie krzyknęła na Ludmiłę, żeby szybko schodziła na kolacje. Seba z Francescą zostali posadzeni przy stole, a Federico zagoniony do kuchni. Angie chyba też chciała pomóc gotować, ale Monica wygoniła ją do salonu, więc kobieta zajęła miejsce obok młodzieży. Przez chwilę jeszcze wypytywała Włoszkę o jej relacje z Federico, a kiedy ta próbowała jej tłumaczyć, że nie są dla siebie niczym więcej, niż przyjaciółki, Angie uznała, że nie da się nabrać na takie wymówki. Sebastian tylko śmiał się pod nosem z zaistniałej sytuacji. Szepnął coś do ucha Francesci, a ta zachichotała cichutko.
     - No tak, teraz już wszystko rozumiem. - stwierdziła, a kiedy do Meksykanina dotarł sens jej słów, wytrzeszczył szeroko oczy i zaczął zaprzeczać, energicznie wymachując przy tym rękami. Teraz to Francesca roześmiała się widząc jego zachowanie i dołączył do niej stłumiony chichot Włocha, który zapewne słyszał całą sytuację z kuchni.
     Głośne rozmowy i śmiechy przerwała, pozornie nic nie robiąc, Ludmiła. Z gracją schodziła po alabastrowych schodach, patrząc uważnie pod nogi, żeby tym razem niczego nie zrzucić. Pierwszy zauważył ją Sebstian, który momentalnie przerwał swój wywód i bezwiednie rozchylił usta. Dziewczyna odwrócona była do niego tyłem, więc nie widział jej twarzy, ale doskonale pamiętał te aksamitne, blond loki, smukłe i długie nogi odziane aktualnie tylko w króciutkie, materiałowe spodenki w fantazyjne wzory. Odwróciła się i znieruchomiała, kiedy napotkała wzrokiem na zielonkawe tęczówki. Jego włosy były delikatnie rozczochrane, jak wtedy, gdy ostatni raz go widziała, a jasny podkoszulek opinał jego mięśnie, na których widok Ludmiła aż zaparło dech w piersiach. Obydwoje mieli wrażenie, że wzrok wszystkich w pomieszczeniu skupił się właśnie na nich.
     - To jest właśnie Ludmiła. - Federico przerwał niezręczną ciszę, ale nikt nie odpowiedział na jego stwierdzenie. Blondynka poprawiła nerwowo opadające na ramiona włosy, a Sebastian ocknął się z transu i chyba uśmiechnął się nieznacznie.
     - No to siadamy do stołu! - zawołała mama Włocha, chcąc rozładować atmosferę. Wszyscy posłusznie zajęli miejsca, a gospodyni rozlała do misek gorącą zupę.
     - Seba, Ludmiła, zdradzicie nam wreszcie skąd się znacie, bo chyba wszystkich nas zżera ciekawość? - odezwał się nagle pan Havez, a wymieniona dwójka spojrzała na siebie niepewnie.
     - Poznaliśmy się na jednym z konkursów. - wytłumaczył szybko Sebastian i wbił wzrok w ciemne, zakurzone tenisówki.
     - Na tym, z którego wróciłeś taki rozmarzony? - zawołała wyraźnie podekscytowana Francesca. Państwo Havez chyba podzielali jej entuzjazm. Federico wydawał się jakiś zmieszany, a Angie lustrowała wzrokiem biednego Sebastiana, który najchętniej zapadłby się pod ziemię.
     - Tak, właśnie na tym. - odpowiedział zażenowany, a Włoszka klasnęła w ręce zadowolona. Monica delikatnie się uśmiechnęła i szepnęła mężowi coś o młodzieńczej miłości, a Ludmiła słysząc to, poczuła, że jeszcze szybciej i boleśniej spala się ze wstydu.
     - Czyli macie wspólną pasję. Bo podejrzewam, że ty też malujesz – zauważyła Angie zupełnie bez emocji, a Lu i Sebastian pokiwali delikatnie głowami.
     - Ludmiła, jesteś artystką? Może pokażesz jakieś swoje prace? - zaproponowała ochoczo Fran zajadając się ciastem, które chwilę temu mama Federa położyła na środku stołu. Musiała ciężko zastanawiać się czy najpierw skosztować jasnoczerwonego ciasta w białej polewie, które bardzo ją ciekawiło, bo jeszcze nigdy nie widziała, żeby pani Havez upiekła coś podobnego, czy zabrać się za jej ukochanego piernika z dżemem wiśniowym i karmelową polewą. W końcu zwyciężył piernik.
Lu nie dopowiedziała na pytanie. Być może było to odrobinę niegrzeczne, ale zupełnie nie wiedziała jak powinna postąpić. Wprawdzie zabrała ze sobą swój szkicownik i kilka obrazów, a jej odrobinę próżna natura domagała się chociaż krótkiej chwili uwagi, ale w obecnej sytuacji czuła, że musiałaby odpowiadać na więcej krępujących pytań.
     - No dawaj Lu, przecież jesteś bardzo utalentowana. - szepnął tak aby usłyszała go tylko blondynka siedząca obok. Na jej usta wkradł się nieznaczny uśmiech.
     - Może kiedy indziej. - odezwała się w końcu, a Sebastain posmutniał delikatnie. Mama dziewczyny była mocno zdziwiona, że jej córka nie wykorzystała okazji, żeby pochwalić się swoimi zdolnościami. Obserwowała, że odkąd się przeprowadziły, Lu wydaje się jakoś dziwnie zgaszona. Nigdy nie była gadułą, ale Angie doskonale wiedziała, że uwielbia być w centrum uwagi.
     - To może ty Seba pochwalisz się nam czymś? - zaproponowała młoda kobieta. Miała nadzieję, że jeśli chłopak zacznie chwalić się swoimi dziełami, jej córka pójdzie w jego ślady.
     - Tak się składa, że nie noszę swoich obrazów wszędzie ze sobą w kieszeni. - zażartował w odpowiedzi, a Angie przyznała mu rację i zaczęła przekonywać, że następnym razem powinien coś ze sobą zabrać.
     - A ty Fran, czym się interesujesz? - zwróciła się do Włoszki. Dziewczyna ochoczo zaczęła opowiadać o swojej pasji. Wymieniała tytuły powieści i opowiadań napisanych do poduszki i nawet przytoczyła zapamiętane fragmenty niektórych z nich. Angie zdradziła, że sama w młodości interesowała się literaturą, ale jej pasja została stłumiona w biurze. Nawet Ludmiła była pod wrażeniem słów wypowiadanych przez Francesce i uznała, że dziewczyna ma prawdziwy talent. Podczas cytowania "Całkiem innej bajki" Sebastian przyłączył się do przyjaciółki, bo czytał to króciutkie opowiadanie już tyle razy, że niektóre fragmenty znał na pamięć. Zdecydowanie była to ulubiona historia autorstwa Włoszki.
     Jedynie Federico nie odzywał się cały ten czas. Sebastianowi wydał się jakiś nieswój, a Franacesca tak się przejęła jego dziwnym zachowaniem, że co chwile szturchała go pod stołem, żeby się rozchmurzył. Nie uszło to uwadze Angie, która z pewnością miała już o Włoszce wyrobione niezbyt pozytywne zdanie. W jej mniemianiu dziewczyna startowała do dwóch chłopaków na raz. Cóż, dla niektórych ludzi przyjaźń damsko-męska po prostu nie istnieje.

###

     Leżeli w trójkę na ciasnawym materacu w pokoju Federico i wcinali ostatnią paczkę czekoladowych herbatników, którą znaleźli przygniecioną w szafce przez słodką chałwę. Francesca z była zgiantana z obydwóch stron, Sebastian co chwilę zsuwał się na ziemię, a policzek Fede był przyklejony do chłodnej, jasnoszarej ściany. Koronkowy rękaw granatowej sukienki brunetki, uwierał Sebastiana w lewe ramie, a na każdym razem kiedy jej srebrnoszara bransoletka ocierała się o Włocha, czuł nieprzyjemny chłód. Obiecali, że spędzą trochę czasu z Ludmiłą, lepiej ją poznają, ale dziewczyna zniknęła w swoim pokoju tłumacząc, że musi pilnie coś załatwić, więc przyjaciele jak zwykle zamknęli się w pokoju i rozmawiali o wszystkim co tylko przyszło im do głowy. Od ostatniego skandalu w świecie celebrytów przez przepis na smacznie wyglądające ciasto odnaleziony w jakiejś gazetce, aż po problemy i zmartwienia ich samych.
     - Chłopaki, poznałam kogoś. - wyszeptała nagle Francesca, przerywając dyskusję o ostatnim meczu piłki nożnej, który razem oglądali. Dziewczyna była wyjątkowo obeznana w tych sprawach. Od kilku lat była zmuszana do przeżywania z przyjaciółmi ważniejszych spotkań. Jako jenda z nielicznych kobiet wiedziała kiedy występuje spalony i potrafiła rozpoznać większość znanych piłkarzy.
     - Fajnie, ja też. Jakaś babcia zaczepiła mnie ostatnio w autobusie. - zażartował Meksykanin, a Federico zaśmiał się bezgłośnie. Francesca pokręciła z politowaniem głową. Nienawidziła kiedy Sebastian żartował, a ona mówiła o czymś naprawdę poważnym.
     - Seba, mówię serio. Poznałam chłopaka. - powtórzyła poirytowana i odgarnęła ze spoconego czoła kosmyk ciemno czarnych włosów.
     - Gdzie? - Federico, kiedy to mówił, chyba zachłysnął się powietrzem. Popatrzył na przyjaciółkę uważnie, wyczekując odpowiedzi.
     - Na czacie. - wyjaśniła cichutko, niepewnie. Potrafiła przewidzieć reakcję chłopaków. Odkąd tyko zaczęła się interesować płcią przeciwną, odstraszali każdego chłopaka, który tylko próbował się do nich zbliżyć. Zwykle wystarczyło tylko delikatnie objęcie ramieniem czy pocałunek w policzek, ale kilka razy zdarzyło się nawet, że któryś z nich przedstawiał ją jako swoją dziewczynę. Nie miała starszego brata, ale mogła przewidzieć, że zachowywałby się podobnie.
     - Co? - zapytali chórkiem. Sebastian zmarszczył zabawnie nos, a Feder wytrzeszczył oczy i chyba na chwilę zapomniał o oddechu.
     - Na czacie. Taki komunikator internetowy. Piszesz z ludźmi, oni piszą z tobą. - warknęła sarkastycznie.
     - Jak ma na imię? - zapytał Włoch. I on, i Sebastian byli wyjątkowo spokojni. Fran speszyło odrobinę ich zachowanie. Bardziej spodziewała się, że przeszukają cały świat, żeby tylko go znaleźć i boleśnie pobić. Dziewczyna długo zastanawiała się nad odpowiedzą na to pozornie oczywiste pytanie. Nie przypominała sobie żeby chłopak kiedykolwiek jej się przedstawiał. Zawsze nazywała go po prostu Aniołkiem, a on mówił na nią Szczęście.
     - Właściwie to... - zaczęła ale głos się jej załamał. Odchrząknęła chicho, a chłopaki wyraźnie się niecierpliwili. - ...nie znam jego imienia. - dokończyła prawie szeptem. Starała się nie słuchać kazania Federico, który tłumaczył, że to niebezpieczne rozmaiwiać przez internet z obcymi. Sebastian wysnuł, że ten Aniołek jest zapewne jakimś podstarzałym oblechem, który tylko chce ją wykorzystać. Francesca cały ten czas próbowała się skupić na tym, jak przyjemnie pisało jej się z tym chłopakiem, ile razy poprawił jej humor. Mimo to w głębi duszy wiedziała, że mają rację. W ogóle nie powinna nawiązywać tej znajomości. Tyle razy rodzice potarzali jej, że to niebezpieczne. Często śmiała się z dziewczyn, które padły ofiarą internetowych oszustów, a teraz sama naraziła się na takie niebezpieczeństwo.
     - Powinnaś się z nim spotkać. - stwierdził nagle Sebastian. Pozostała dwójka spojrzała na niego zupełnie jak na wariata. Chwilę temu przekonywał Fran, że powinna zakończyć tę znajomość, a teraz namawia ją na coś zupełnie odwrotnego. - Nic nie rozumiecie. Zaproś nas do naszej kawiarni. Gdyby coś się działo, ja i Fede będziemy na miejscu. - wytłumaczył widząc zdziwione miny przyjaciół. Francesca uznała, że to wcale nie był głupi pomysł. Gdyby Aniołek okazał się kompletnym szaleńcem, przyjeciele będą mogli jej pomóc.
     - No dobrze, napiszę do niego wieczorem. - zgodziła się. Już układała w myślach jakich dokładnie słów użyje zapraszając go. Nie wiedziała nawet gdzie mieszka i czy będzie w stanie przyjechać do Buenos Aires. Informacja na komunikatorze brzmiała; "Gdzieś daleko". Nie dziwiło jej to. Ona sama wpisała; "Za górami, za lasami...". Zastanawiała się też czy chłopak odbierze to bardziej jako propozyjce randki czy może zwykłego, przyjacielskiego spotkania. Kolejne wątpliwości pojawiły się kiedy wyobraziła sobie całe zajście. Federico z Sebstianem z pewnością będą co kilka minut podchodzić do ich stolika i pytać czy z na pewno nic im nie potrzeba albo specjalnie pomylą zamówienie Aniołka. Już to przerabiała, kilka lat temu z niejakim Tomasem. Po wypiciu kawy z pomarańczą, na którą miał uczulenie, nigdy więcej się do niej nie odezwał. Pozostało jej tylko modlić się, że jej przyjaciele wydorośleli przez te kilka miesięcy.

###

     Soullless_Angel: Cześć.
     Nie odpisywała długo. Nie zdziwiło go to Ostatnio aktywna była kilka godzin temu. Przynajmniej miał dużo czasu, żeby zastanowić się co jej powie. Może to nie poważne, żeby zwierzać się teoretycznie obcej dziewczynie, ale jakaś nieznana siła kazała mu to zrobić.
     Happiness1313: Cześć Aniołku.
     Znowu go tak nazwała. Uśmiechnął się mimowolnie. Wtedy przypominał sobie, że kiedy ona mu się przedstawiała, nie zrobił tego samego. Przez moment chciał nadrobić to teraz, ale chyba wystraszył się, że zacznie się do niego zwracać po imieniu, a wiedział, że brakowałoby mu tego uroczego zdrobnienia.
     Happiness1313: Wiesz, nigdy cię o to nie pytałam, dlaczego nie masz duszy?
     Zaskoczyła go. Kompletnie nie wiedział co powinien uczynić. Przez moment pomyślał, że skoro i tak napisał do niej z zamieram wyjawienia kilku swoich trosk i tajemnic, to mógłby też zdradzić, że czuje się pusty i wykorzystywany przez wszystko dookoła. Przez moment zapragnął jej napisać, że jest zły na siebie, że nigdy nie potrafi postawić na swoim i pozwala innym kontrolować swoje decyzje. Zamiast tego od dobrych kilku minut tkwił z palcami zawieszonymi nad zakurzoną klawiaturą
     Francesca czuła, że to odpowiedni moment żeby go zaprosić. Chociaż, właściwie chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Pomimo tego, że wcześniej ułożyła sobie w głowie jakich dokładnie słów użyje, to obecnie wydały jej się one śmiesznie głupie. Obawiała, że chłopak uza ją z nachalną, a na wiadomość, że ustaliła już miejsce spotkania, stwierdzi, że ma za duże wymagania.
     Wreszcie zorientowała się, że od parunastu minut żadne z nich nie napisało nawet słowa. Zadała sobię sprawę, że Aniołek zignorował jej pytanie.
     Happiness1313: Wiesz co, Aniołku, tak sobie pomyślałam, że moglibyśmy się kiedyś spotkać. No wiesz, twarzą w twarz, bez dzielącego nas ekranu.
     Napisała pod wpływem impulsu. Szybko pożałowała, że opcja "Usuń wiadomość" wcale nie spowoduje, że to co napisała zniknie bezpowrotnie.
     Soulless_Angel: Pewnie, czemu nie.
     Nie wiedział czy to za sprawą tego rozczulającego "Aniołku", którego ponownie użyła czy może fakt, że nie odpisał na żadną z jej wiadomości, a ona ciągle się nie nie wylogowała, tak na niego wpłynął, ale zgodził się.
     Happiness1313: Świetnie. :) Znasz "Kawiarnie pod różą" w Buenos?
     Soulless_Angel: Co za zbieg okoliczności! Pracuję tam.
     Wylogowała się.


No i mamy dziesiątkę. Pisałam go bardzo długo, wiele razy poprawiałam, ale to chyba przez to, że miałam na niego więcej czasu. Właściwie, napisany był już tydzień temu, ale z powodu mojego wyjazdu, nie mogłam go opublikować, a takie ślęczenie nad skończonym rozdziałem spowodowało, że zmieniałam coś duuuużo razy. Ogólnie, jestem dosyć zadowolona. Jedynie ostatni fragment trochę bym jeszcze pozmieniała, ale za każdym razem miałam wrażenie, że wychodziło jeszcze gorzej, więc pozostałam przy pierwotnej wersji. Chciałam was jeszcze przeprosić za akapity. Nigdy nie ogarnę tego dziadostwa. 
A

niedziela, 16 sierpnia 2015

Kilka słów wyjaśnienia

Jestem sobie na wsi, więc piszę z telefonu bo tylko tu mam internet. Ostrzegam, że ten post może wyglądać odrobinę chaotycznie. 
Czytałam sobie przed chwilą wasze komentarze i kilka osób napisało mi o Dieho i Natalii. UWAGA! DIEGO I NATALIA NIE SĄ PARĄ! Długo musiałam zastanawiać się skąd taki pomysł, ale pew je gdzieś ujęłam coś nie do końca jasno. 
Jeszcze raz - Natalia jest narzeczoną Leona, a Diego żyje sobie z dwoma Francrscami, które tak naprawdę są jednak. 
No, mam nadzieję, że wszystko już jasne.
Rozdział niebawem. Jest już gotowy, ale nie bardzo mam jak go opublikować, więc. .. czekajcie :)
A

piątek, 7 sierpnia 2015

Sto lat!

Sto lat!

Witam wszystkich w tym bardzo ważnym dla mnie dniu! :) Jeśli to czytacie, to znaczy, że blogger nie nawalił, a ja prawdopodobnie pocę się teraz na jakieś sali z lipną klimą i uczę się układu. Dzisiaj 7 sierpień (Właściwie, jak to piszę to jest 28 lipca, ale przymknijmy na to oko.) czyli 6 dzień mojego obozu. Właśnie dlatego byłam zmuszona napisać tego posta z takim wyprzedzeniem. No wiecie, zabieranie komórek, brak Wi-Fi i te sprawy. Życzcie mi powodzenia. Osiem dni bez snapa. Ludzie chyba pomyślą, że umarłam. 
No dobra, przejdźmy do sedna, bo pewnie właściwie większość zastanawia się, po jakiego grzyba się tutaj znalazła. No więc... (werble) 7 sierpień to też druga rocznica początku mojej historii z bloggerem! 7 sierpnia 2013 roku opublikowałam pierwszy w historii post, czyli prolog na blogu "Czy to przez miłość?" W tym czasie działo się naprawdę dużo. Założyłam trzy blogi (+ kilka takich które usunęłam po tygodniu) i trzy razy podjęłam się współpracy na jakimś blogu grupowym. Oczywiście nie wiele z tego pozostało, bo aktualnie piszę tylko na tym blogu i nawet z tym nie idzie mi najlepiej. Na tych wszystkich blogach uzbierało się dokładnie 58148 wyświetleń! (Nie licząc tych, któe przybyły od mojego wyjazdu. :) ) Po podliczeniu byłam naprawdę zdumiona. Wydawało mi się, że jest tego przynajmniej dwa razy mniej. Teraz oczywiście jeszcze trochę przybyło, że przez te kilka dni nagle postanowiliście opuścić moje blogi. Chciałam wam tutaj podziękować z całego serca, za to, że ze mną jesteście i czytacie. 
Serdeczne podziękowania dla Pauli Pasquarelli, Panny Martin, Nel Yannos, Olki B, Kathleen Ferro, Tenebris, Gaby Gabi, Diego Dimingueza, justi, Naty Ponte, Wiktorii Szpyrka, Mer Kar, lodovice comello, Miss Wilczek, Ludmili Ferro, kislowej, Ellie Pasquarelli, ~Veronice, Mai Ferro, Mai Blanco, Fraise enchante,  Misi Feroo, wikrze:*, Katarinie Verdas, Tamarze Castillo, Mio Akanishi, Natalii x, Sophie Cortes, Sonii Malik, Olii Tavelli, Violi Castilo, Katariny Verdas, Mlecza Ferro, Destiny, karoluś., Catherine, Ariany Molfese, Kingi Raczyńskiej, Dulce, Teddy i Fantaseando czyli wszystkim obserwatorom wszelkich moich blogów. :) (Wybaczcie jeśli ktoś jest dwa razy. Troszkę się pogubiłam :) )
Dla TRUSKAWKI tak. za pierwszy komentarz i niesamowicie wielki uśmiech na moich ustach.
Dla ButtahBenzo ♥, która była moją pierwszą czytelniczką z prawdziwego zdarzenia. 
Dla ala ala, która pytała o Leonettę. 
Dla Inolvidable, która jako jedna z nielicznych czytała wszystkie moje blogi, była ze mną bardzo długo i mam cichą nadzieję, że jeszcze mnie czyta. Dziękuję ci też, za kilka cudownych słów, które ogromnie mnie ucieszyły, bo nikt nigdy wcześniej nie napisał mi czegoś takiego. 
Dla Marceli Ferro, która pojawiała się okazjonalnie, ale zawsze się uśmiechałam czytając jej komentarze. 
Dla Diego Domingueza  za cudowne komentarze. 
Dla Kare za poświęcenie czasu na te kilka komentarzy.
Dla Oleni104 po prostu, za komentarz.
Dla Jessy podobnie, za to, że poświęciła chociaż te kilka sekund na napisanie kilku miłych słów. 
Dla Scarlett Walker która tak samo jak dziewczyny wyżej, zaszczyciła mnie swoją wypowiedzią. :)
Dla Julki Anonima za to, że zostawiła tyle komentarzy i tak bardzo zależało jej żeby je pisać.
Dla Kathleen Ferro za to, że jest cudowna i dużo komentowała. 
Dla Mio Akanishi za to, że muszę męczyć się z napisaniem jej nazwy, bo za nic nie umiem jej zapamiętać. 
Dla Natalii x, która do każdego komentarza dodawała "XD" 
Dla Igi Hołdak, która tak bardzo chciała Naxi
Dla Roksana a za komentarze 
Dla Sophie Cortes, na której widok u mnie na blogu aż podskoczyłam z radości. 
Dla Fruits (bardzo specjalnie), z którą będę się czepiać nóg Rugga :) Za to, że twoje komentarze zawsze były dla mnie ogromnie ważne, za to, że byłaś. 
Dla Emmy za proste, ale cudowne komentarze.
Dla Eddie N., która od czasu do czasu komentowała, ale za to jak. 
Dla Zuzi Pasquarelli za piękną opinię
Dla Alex Morgenstren, bo często komentowała. 
Dla Mechi "Omci" Lambre która komentowała, krótko, ale zawsze była. 
Dla Dusi Lambre, bo komentowała.
Dla wikry:* za ten jeden, ale bardzo dla mnie ważny komentarz.
Dla VViki P., która wpadła i skomentowała.
Dla Nel Yannos, która podobnie jak wyżej, była, skomentowała parę razy i ogromne mnie ucieszyła.
Dla Martyny Blanco, czyli, jak ja to mówię, jednorazowego komentatora. I tak z całego serca dziękuję, że poświęciłaś na mnie czas. Tak samo z Ayuno-San i Katharine LaBrie. Tak czy siak, dziękuję wam.
Dla Patty, która. po prostu, komentowała.
Dla Li, której nie wiem co napisać, bo jest dla mnie bardzo ważna, ale ostatnio gdzieś zniknęła. No, w każdym razie dziękuję ci bardzo za wszystkie komentarze, rozmowy i miłe słowa. ♥
Dla Ellie Pasquarelli, bo zostawiła po sobie kilka komentarzy, cudownych komentarzy.
Dla Sapphire, którą ogromnie cenię, jest dla mnie czyś w stylu wzoru, bo czytałam wszystkie jej historie, jestem pod wrażeniem każdej z osobna i jej komentarz u mnie na blogu, był czymś naprawdę ważnym.
I jeszcze, tak osobno, bardzo wyjątkowo, dla Mlecza Ferro, Alex Morgenstren i Fruits, za komentarze pod epilogiem, przy których czytaniu autentycznie śmiałam się do ekranu.
I po raz kolejny dla Mlecza Ferro, za pierwszy komentarz w historii "...Róży..." i wiele, wiele innych.
Dla Aggie, za to, że przeczytała i skomentowała.
Dla Lily of the valley, bo była, a ja bardzo się ucieszyłam, bo uwielbiam jej historię.
Dla karoluś., za cudowne, długie komentarze, które zawsze poprawiały mi humor.
Dla Catherine, którą chciałam bardzo przeprosić. Zawaliłam na całej linii z tym blogiem. Może to nie jest najodpowiedniejsze miejsce, bo istnieje możliwość, że nawet tego nie przeczytasz, ale czuję się tak jakoś okropnie niezręcznie. No i oczywiście wielkie dzięki za komentarze, które były cudowne.
Dla Dulce, która za swoje komentarze chyba powinna dostawać jakieś nagrody. Dziękuję Ci bardzo! Aż się chciało pisać po twoich ciepłych słowach.
Dla Panny Martin za nominowanie do LBA. :) Chociaż i tak nie odpowiedziałam na te pytania, to dawno mnie nikt nie nominował, więc dziękuję.
Dla Fantaseando, która niedawno miała urodzinki. Znaczy jak to się opublikowało to już raczej dawno, a chciałam ci jeszcze raz życzyć najlepszego! No i bardzo ci dziękuję za te cudowne komentarze.
I wreszcie dla xBlackVeilBridesx xoxo, czyli autorki najnowszego komentarza. Dziękuję! Oczywiście jeśli nic nie pojawiło się podczas mojej nieobecności. :)
Nie zapominajmy też o wszelkich anonimach, bo niektóre ich komentarze były naprawdę wartościowe.
Wybaczcie jeśli kogoś pominęłam lub przekręciłam jakiś link.
No, dotrwaliśmy do końca. Pisałam tego posta całą wieczność. Tyle razy sprawdzałam, czy nikogo nie pominęłam, nad niektórymi podziękowaniami myślałam bardzo długo, a bardzo mi zależało żeby każdego potraktować wyjątkowo.
Podsumowywując, jest to jeden z najważniejszych dla mnie dni w roku i bardzo żałuję, że nie ma mnie na miejscu, żeby opublikować tego posta, tak jak należy. Urządzę sobie na wyjeździe moje małe, prywatne świętowanie i może uda mi się złapać Wi-Fi, to jeszcze się tutaj pojawię. :)
Kocham was wszystkich i jeszcze raz dziękuję.
A

PS. Publikuję tę notkę na wszystkich trzech moich blogach, bo zależy mi aby moje podziękowania dotarły do jak największej liczy osób. :)

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic *header*