piątek, 17 lipca 2015

Rozdział ósmy: Karmelki

Rozdzial ósmy
Karmelki

                Zatoczyła niewielki okrąg na wewnętrznej stronie zdrętwiałej stopy. Rozprostowała kolana, przypadkowo zrzucając z łóżka plik kartek, na których zapisane były pierwsze słowa kolejnej powieści autorstwa Włoszki. Westchnęła, przesunęła się na drugą stronę materaca i sięgnęła po strony, które utworzyły na parkiecie fantazyjny wzór. Z powrotem opadła na plecy i zaczęła przeglądać tekst zapisany wściekle różowym mazakiem. Pisanie kolorowymi kredkami czy pisakami stało się przyzwyczajeniem, więc Francesca już prawie nie korzystała ze zwykłych, czarnych bądź niebieskich długopisów. Dostrzegła kilka błędów, więc chwyciła szarosrebrną kredkę i naniosła niezbędne poprawki.
                Drzwi do jej pokoju były lekko uchylone, więc dobrze słyszała co dzieje się w innych pomieszczeniach. W pewnym momencie po domu rozległ się donośny, chociaż ciągle odrobinę chłopięcy głos. Szybko rozpoznała w nim Sebastiana, który próbował przekonać ojca dziewczyny, że wejdzie tylko na chwilę, chociaż miał w planie wielogodzinne pogaduchy z Fran.
                Rodzice Włoszki nigdy nie przepadali za Sebastianem. Wiele razy próbowali przekonać córkę, że znajomość z nim nie doprowadzi do niczego dobrego. Zawsze porównywali go z Federico, który był najspokojniejszy z całej paczki. Chociaż ciągłe przebywanie z pozostałą dwójką, która ciągle wpadała na jakieś szalone pomysły, poskutkowała lekką zmianą charakteru, więc Fede nie był już tak skryty jak jako dziecko. W przeciwieństwie do Seby, Włoch nigdy nie sprawiał problemów, więc według państwa Madera był idealnym towarzystwem dla Francesci.
                Sebastian, nawet nie pukając, pchnął jasnobrązowe drzwi i pomachał Fran na przywitanie. Nie mógł się do niej odezwać, gdyż usta miał zajęte przeżuwaniem karmelowego batonika, którego podwędził z kuchni. Dziewczyna przypomniała sobie, że ostatnio kupiła takich całą paczkę i szybko zrozumiała skąd jeden znalazł się w rękach Sebastiana.
- Seba! Co moje karmelki robią w twojej buzi!? – zawołała, a chłopak uśmiechnął się słodko, ukazując swoje ubrudzone czekoladą zęby, w nadziei, że udobrucha tak przyjaciółkę. – Federico przyjdzie? – zmieniła temat, bo wiedziała, że dla batona nie ma już ratunku.
- Nie. Znajoma jego rodziców się wprowadza. – odpowiedział i usiadł na rogu łóżka. Ledwo mógł znaleźć sobie miejsce wśród tysiąca notatników, kartek, książek i zeszytów.
- Na śmierć zapomniałam! Miałam ci przekazać, że jesteśmy na jutro zaproszeni na kolację. – wyjaśniła, a zdziwiony Seba zmarszczył zabawnie nos i teatralnie oparł głowę na dłoni.
- Dziwne. – podsumował krótko. Francesca pomachała głową z dezaprobatą na widok przedstawienia Sebastiana.
- Rodzicom Fede zależy, żebyśmy poznali Ludmiłę. – wytłumaczyła i zrzuciła z nóg kołdrę, pozwalając tym samym wznieść się w powietrze stronom porozrzucanym po pościeli.
- Ludmiłę? – zdziwił się. Na dzwięk tego imienia nieumyślnie zaczynał myśleć o niedawno poznanej blondynce.
- To córka znajomej rodziców Fede . Seba, czy tobie trzeba wszystko wyjaśniać!? – oburzyła się, zabawnie gestykulując dłońmi.
- Nie moja wina, że nie zostałem poinformowany! – zawołał i założył ręce na piersi. Aby podkreślić, że jest obrażony, wysunął język i wykrzywił usta. Dziewczyna powtórzyła jego gesty i odwróciła się w stronę ściany, zupełnie ignorując chłopaka. 



                Zniknęła za drzwiami prostego pokoju. Odgarnęła jasny lok ze zmęczonej twarzy  i poprawiła delikatnie rozmazaną szminkę.
- Federico, idź przywitać się z Ludmiłą! – usłyszała stłumiony, kobiecy krzyk. Przerażona usiadła na miękkiej kanapie i starała się wybić sobie z łowy myśl, że chłopak z którym przez najbliższe kilka miesięcy będzie mieszkała ściana w ścianę, może okazać się tym samym, z którym niedawno odbyła niezwykłą rozmowę na szkolnym korytarzu.
- Dobrze! – zamarła , gdy rozpoznała odpowiadający głos. Rozejrzała się w poszukiwaniu możliwości ucieczki, ale szybko uznała, że nic nie jest jej w stanie uchronić przed rozmową z chłopakiem.
                W pomieszczeniu rozległ się donośny stukot. Ludmiła drgnęła wystraszona.
- Proszę! – wydusiła i z nerwów zaczęła strzelać palcami lewej dłoni. Ukryła twarz pod kotarą z lśniących pukli.
- Cześć. – Federico przywitał się nerwowo. Blondynka odpowiedziała tym samym i niepewnie uniosła głowę. Okazało się to być ogromnym błędem. (Przynajmniej w jej mniemianiu, bo przecież i tak musiałaby kiedyś spojrzeć Federico w twarz)
- To ty? – wymsknęło jej się i szybko tego pożałowała. Chłopak przez chwilę przyglądał się jej badawczo.
- Nie wierzę. – stwierdził i jeszcze przez chwilę wpatrywał się w blondynkę. – Zejdź na kolacje. – podsumował bez emocji i z hukiem zatrzasnął drzwi. Zbiegł po krętych schodach i lekko zmieszany wbiegł to kuchni.
- I jak z Ludmiłą? Ładna z niej dziewczyna, prawda? – zapytała dodając czegoś do potrawy. Federico tylko wywrócił oczami i udał się do salonu, w którym jego tata razem z Angie rozwiązywali krzyżówki z jakiegoś starego czasopisma.
                Ludmiła zbiegła ze schodów na tyle cicho, że gdyby nie to, że potrąciła parasolkę stojącą przy pierwszym stopniu pewnie udałoby jej się czmychnąć do salonu nie zwracając uwagi pani Havez. Parasol nieszczęśliwie upadł na półkę z obuwiem strącając parę granatowych tenisówek.
- O, Luśka, jesteś już. Leć do salonu, nie przejmuj się, ja to posprzątam. - wypowiedziała szybko kobieta oderwana od gotowania. Blondynka skrzywiła się na dźwięk zdrobnienia, którego mama ciągle używała gdy była młodsza. Pokiwała głową w odpowiedzi i udała się do drugiego pomieszczenia. Ignorując spojrzenie Federico, usiadła przy stole obok Angie.
                  Kolacja minęła bez większych sensacji. Ludmiła i Federico nie zamienili nawet słowa, a głos zabierali głównie dorośli. Raz tylko zapytali jak w szkole i szybko wydało się, że i Ludmiła, i Fede uczą się w tym samym miejscu.
                     Całe szczęście Fede nie został poproszony ani o spędzenie czasu z Ludmiłą, ani o rozmowę z nią, więc mógł w spokoju udać się do swojej sypialni i tam spędzić resztę dnia.



Soulless_angel: Cześć szczęście! Pamiętasz, miałaś mi jeszcze coś o sobie powiedzieć.
Happiness1313: Witam aniele. :) Jasne, że pamiętam. Problem w tym, że jestem beznadziejna w te klocki! Najciekawsze co mogę ci powiedzieć to mój ulubiony kolor i ewentualnie rozmiar buta.
Soulless_angel: Tego też jestem ciekaw.
Happiness1313: Niebieski i trzydzieści dziewięć.
Soulless_angel: Naprawdę? Wiedziałaś,  ze niebieski jest ulubionym kolorem większości ludzi.
Happiness1313: Muszę przyznać, że jesteś mistrzem ciekawostek. A ty też należysz do tej większości?
Soulless_angel: Widzisz, ja wolę biel.
Happiness1313: Ciekawe.
Odczytała całą rozmowę ponownie, próbując doszukać się czegoś co mogłoby jej pomóc w odszukaniu chłopaka. Pewnie prościej byłoby zapytać o nazwisko, ale Fran zwyczajnie nie wiedziała jak się do tego zabrać.
Soulless_angel: Wybacz, siostra mnie woła. Jeszcze napiszę. :)
Happiness1313: Cześć.
Jeszcze jakiś czas wpatrywała się w monitor. Chwile później animowana koperta zaczęła podskakiwać, co informowało o nieprzeczytanej wiadomości.
FHavez1313: Fran, nie uwierzysz!
Happiness1313: Skoro tak uważasz.
Westchnęła pod nosem. "Nie uwierzysz" Federico zdarzały się średnio raz na trzy dni i zwykle kończyło się na tym, że Włoszka wiedziała o całej sprawie jeszcze przed Federico.
FHavez1313: Pamiętasz, że dzisiaj miała się wprowadzić znajoma moich rodziców z córką?
Happiness1313: Tak, Fede, do sedna!
Kolejna charakterystyczna cecha Federico - jego wielkie wieści zwykle poprzedzał zbyt długi wstęp.
FHavez1313: To dziewczyna z mojej szkoły!
Happiness1313: Co? Znam ją?
Naprawdę się zdziwiła. Fede dawno nie przekazał jej tak szokującej wiadomości. Zwykle to on dowiadywał się o wszystkim ostatni.
FHavez1313: Nie wiem.
Happiness1313: Błagam, Fede! Jak się nazywa?
FHavez1313: Ludmiła Ferro.
Happiness1313: Nie znam, ale muszę szybko poznać! Widzimy się jutro na kolacji.
FHavez1313: Pa.



- Gdzie Seba? - zadała pytanie Natalia, rozglądając się po wyjątkowo cichym mieszkaniu. Zajęła miejsce na kanapie, obok narzeczonego.
- Poszedł do Francesci. - wymamrotał jakby nieobecny, a Natalka pokiwała głową w odpowiedzi.
- Coś się stało? - zapytała troskliwie. Odczuła smutek w głosie Leona. Jego oczy wyglądały na wyjątkowo zgaszone, a on sam siedział zgarbiony i wpatrywał się w wyłączony telewizor.
- Dzwonili do mnie ze szkoły. - wyjaśnił krótko, a przejęta Hiszpanka zmarszczyła czoło, przysunęła się bliżej Leona i złapała go za rękę.
- Coś nie tak z Sebą? - dopytała, chociaż samopoczucie Leona wyraźnie na to wskazywało.
- Jest zagrożony z trzech przedmiotów. - wyznał. Natalia rozchyliła usta ze zdziwienia. Sebastian nigdy nie był najlepszym uczniem, ale wcześniej nie zdarzyło się żeby miał takie problemy z jakiegokolwiek przedmiotu.
- Przecież to mądry chłopak. Dlaczego opuścił się tak nagle?
- To moja wina. - uznał, chociaż było to bardzo nietrafne stwierdzenie. Leon zawsze robił wszystko, aby jego brat miał jak najlepiej. Troszczył się o niego chociaż ten nie zawsze potrafił mu się odwdzięczyć.
- Co ty wygadujesz? Bez ciebie Seba nawet nie dostałby się do tego liceum. Ani mi się waż nawet myśleć, że zrobiłeś coś źle! Porozmawiamy z nim i spróbujemy coś na to zaradzić. - zaproponowała zawsze trzeźwo myśląca Natalia. Tacy już byli. Leon łamał się za każdym razem, gdy coś nie szło po jego myśli, a Natalia zawsze wiedziała jak wyjść z opresji. Nawet w przypadku stłuczonego talerza czy spalonej jajecznicy.
- Nie widzisz tego? On za dużo pracuje. Powinien się uczyć, a nie zajmować kawiarnią. - powiedział i obrócił się w stronę ukochanej, która uśmiechała się próbując załagodzić sytuacje.
- Przecież do niczego go nie zmuszasz. Pomaga ci z własnej woli i zawsze mówi ci kiedy ma coś ważniejszego do załatwienia. - zapewniła go i wtuliła się w jego ciało. Siedzieli tak ponad godzinę, dopóki nie zadzwonił dzwonek i jedno z nich było zmuszone ruszyć się z miejsca.

Witam. :) Wreszcie się za siebie wzięłam i coś napisałam! Mam też dla was miniaturkę i mały eksperyment, więc jak tylko będziecie chcieli to opublikuję. Bardzo przepraszam jeśli wyżej są jakieś błędy, ale blogger sfiksował i nie podkreśla mi ich. :/ Mam wrażenie, że popsułam spotkanie Fede i Lu, ale jestem beznadziejna w pisaniu tego typu fragmentów. Za to ostatnią część pisałam trochę na szybko, więc pewnie też nie powala. Czekam na wasze opinie i do następnego. ;) 

A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic *header*