niedziela, 22 marca 2015

Miniaturka trzecia: Historia tęczą malowana

Historia tęczą malowana


Tytuł: Historia tęczą malowana
Autorka: A
Gatunek: Romans, Fanfiction, Obyczajowy, Komedia (?)
Fandom: Serial „Violetta”
Para: Natalka & Diego
Ilość słów: 1063
Uwagi: Brak większego sensu. Mega pozytywne.

Czerwień

            Stanęła przed ogromnym lustrem zawieszonym w holu i przyjrzała się swojemu odbiciu. Dokładnie przeanalizowała i oceniła swój stan. Wreszcie uznała, że czerwona sukienka sięgająca do kolan, ciemniejsze szpilki oraz torebka w podobnym kolorze to odpowiedni wybór na urodziny znajomej.
-  Ładnie mi? – zapytała i stanęła w progu salonu prezentując się chłopakowi. Ten uśmiechnął się szeroko i wystawił kciuk w górę, dając znak, że to co zobaczył przypadło mu do gustu. Dziewczyna fuknęła poirytowana, że nawet się nie odezwał. Usiadła obok niego na karmazynowej kanapie, uważając na wcześniej wyprasowane ubranie.
- Wychodzisz gdzieś? Mieliśmy oglądać filmy. – posmutniał i wskazał na stertę płyt oraz pełną miskę pop-cornu.
- Mówiłam ci. Koleżanka ma urodziny. – przypomniała i sięgnęła po garść kukurydzianej przekąski.
- Zapomniałem. – przyznał i powtórzył czynność Natalii. – O której wrócisz? Mogę zostać na noc? Siostra zaprosiła koleżanki. – zapytał i posłał jej błagalne spojrzenie.
- Zgoda. Tylko postaraj się niczego nie zniszczyć. 
Pomarańcz

            Zajmował całą, pomarańczową sofę zakupioną całkiem nie dawno. Jego usta bez przerwy wykrzywione były w uśmiechu, a chichot słyszalny na drugim końcu mieszkania. Kolejny raz oglądał ukochaną komedie, która rozbawiała go, pomimo że niektóre sceny znał na pamięć.
            Do pokoju wkroczyła Natalia. Zmusiła go, aby podkulił nogi i usiadła na skraju kanapy. Przez moment wpatrywała się w ekran, próbując zrozumieć z jaką produkcją ma do czynienia. Westchnęła, kiedy rozpoznała ulubiony film Diego, którego sama nie znosiła.
- Zaraz zaczyna się mój serial. – oznajmiła stanowczo. Wyrwała mu pilota, którego kurczowo trzymał w dłoni i przełączyła kanał. Spotkała się z głośnym jękiem niezadowolenia i już po chwili program z powrotem został zmieniony.
- Nie widzisz, że oglądam? – zapytał rozdrażniony.
- Przecież doskonale znasz zakończenie! – zawołała i przejęła władzę nad pilotem. Diego wystawił język w jej stronę.
- Jak przegapisz jeden odcinek z tysiąca to nic się nie stanie! – przystąpił do kontrataku. Prychnęła i obrażona wyszła z pomieszczenia. Chłopak zdziwił się, że tak szybko dała za wygraną, ale wzruszył tylko ramionami i ponownie skupił się na filmie.
Żółć
            Z trzeciej szuflady od dołu, wmontowanej do jej żółtego biurka, wyciągnęła plik różnokolorowych kartek. Położyła przed sobą jedną z nich i chwyciła w prawą dłoń ołówek oklejony ozdobną taśmą. Zaczęła prędko kreślić powyginane linie, aż powstało coś na kształt trawy. Następnie wyrosła z niej łukowata łodyga. Pąk kwiatu, który nagryzmoliła kilka chwil później, wyglądał bardzo efektownie. Płatki rośliny były drobne, wygięte w jedną stronę, jakby narysowane przez najprawdziwszego artystę. Wśród sterty różnokolorowych kredek, odnalazła jasnożółtą i pokryła tym kolorem każdy płatek. Z niewiadomych przyczyn, kwiaty, które rysowała zwykle kolorowała na żółto.

Zieleń

            Siedziała na pomoście, któremu brakowało kilku drewnianych belek i machała nogami tuż nad powierzchnią zielonkawej wody. Diego zajmował miejsce obok i zajadał ogromnego loda, całego w okropnie słodkiej polewie jabłkowej.
- Chcesz trochę? – zapytał machając wafelkiem przed twarzą dziewczyny, brudząc przy tym jej policzek. Poirytowana oczyściła się z zielonej mazi i złośliwie wytarła dłoń o rękaw ulubionej kurtki Diego.
- Nie mogę. Jestem na diecie. – wyjaśniła szybko.
- Od kiedy? Wczoraj jedliśmy tort bezowy! – zaśmiał się na wspomnienie poprzedniego dnia. Wściekła Natalka umorusana słodkim kremem to niezapomniany widok.
- Od dzisiaj. – oznajmiła stanowczo i skrzywiła się, kiedy chłopak teatralnie oblizywał usta ze śmietanowego przysmaku.
- W takim razie, sam będę musiał zjeść resztę wczorajszego ciasta. – uznał z udawanym smutkiem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Natka ma obsesję na punkcie bezy i gdyby mogła, jadłaby ją codziennie. Ona tylko fuknęła i obrażona założyła ręce na piersi. Diego zaśmiał się i objął ją ramieniem.

Błękit

            Wcisnęła lodowate dłonie do futerkowych kieszeni i zacisnęła palce u zmarzniętych stóp. Para znoszonych, błękitnych łyżew dyndała przy prawym boku, raniąc ją w udo. Dreptała ledwo widoczną pomiędzy zaspami białego puchu ścieżką. Obrała sobie za cel starą, jasnoniebieską ławkę na końcu dróżki. Chyba jako jedyna uratowała się od wszechobecnego śniegu. Kiedy znajdowała się już przy niej, usiadła i podkuliła kolana pod brodę. Co kilka chwil grupa dzieci bawiących się kilka metrów dalej celowała w nią różnokształtnymi kulkami z niekoniecznie czystego puchu. Fuknęła, kiedy jedna ze śnieżek otarła się o jej zziębnięty. Po raz kolejny rozejrzała się i zawiedziona stwierdziła, że na horyzoncie nadal ani śladu Diego. Nie zdziwiło jej to. Spotkania, na które się nie spóźniał były rzadkością.
- Już jestem! – usłyszała za sobą. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała zdyszanego chłopaka. Włosy miał w nieładzie, płaszcz nie zapięty, a sznurówki sunęły po brudnym chodniku.
- Myślałam, że się nie doczekam. – stwierdziła i poklepała miejsce obok siebie. Brunet uspokoił oddech i usiadł.
- Co dzisiaj robimy? – zapytał nagle i zaczął bawić się kawałkiem drewna odstającego od ławki.
- Mieliśmy iść na łyżwy, ale nigdzie nie widzę twoich. – przypomniała i teatralnie zajrzała pod ławkę w poszukiwaniu łyżew przyjaciela.
- Na śmierć zapomniałem! – zawołał i uderzył się otwartą dłonią w czoło. Natalka zaśmiała się tylko z krótkiej pamięci Diego i zamiast zaplanowanej rozrywki zaproponowała wspólny spacer. W ramach zadośćuczynienia chłopak musiał przez całą drogę trzymać łyżwy dziewczyny.

Granat

            Obydwoje opadali z sił od kilkunastu minut targając kartony po schodach, które zdawały się nie mieć końca. Jak na złość, winda popsuła się akurat w dzień, kiedy się wprowadzali, a    uparty Daniel uznał, że przeniesie wszystko sam i nie potrzebuje nikogo do pomocy.
- Na którym piętrze mieszkamy? – zapytał wykończony i na moment postawił kartony na ziemi, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku.
- Ósmym. – oznajmiła i sama przystanęła na moment. Oparła się o ścianę w ohydnym, granatowym, lekko wyblakłym kolorze.
- Jeszcze tylko trzy. – pocieszył się, spoglądając na piątkę namalowaną obok niedziałającej widny.
- I kilkadziesiąt pudeł w samochodzie. – nadmieniła, co wywołało głośne westchnienie Diego.
- Przypomnij mi, żeby następnym razem kogoś do tego wynająć. – polecił, walcząc z kolejną grupą stopni.
- Będę pamiętać. – stwierdziła i również kontynuowała pozornie nie kończącą się wędrówkę.

Fiolet

            Leżała na dawno nie koszonym trawniku i śmiała się do grupy różnorakich, fioletowych kwiatów. Ciemne loki wplątały się w źdźbła trawy, a sukienka zamokła od rosy. Wyciągnęła dłoń w stronę Diego, który znajdował się obok i splotła ich palce. Chłopak muskał dłonią drobnego dmuchawca i przekręcił głowę w jej stronę, uśmiechając się słodko.
- Dziwnie wyglądamy. – uznała śmiejąc się cicho. Zaczęła skubać kwiat rosnący tuż przy jej prawej dłoni. Chłopak zaśmiał się i skinieniem głowy przyznał jej rację.
- Nie ważne. – stwierdził i wtulił twarz w jej czarne włosy.
- Ludzie się patrzą. – ustaliła i podniosła się do pozycji siedzącej. Diego zawtórował jej i ponownie zachichotał.
- Nie przejmuj się. – wypowiedział i ponownie opadł na ziemię, ciągnąc ze sobą Natalkę. 


Witam wszystkich bardzo serdecznie! Dawno mnie tu nie było, prawda? Wybaczcie, ale zostałam przymuszona do napisania tej miniaturki, więc nie mogłam pracować nad rozdziałem. Właściwie, sama zaproponowałam, że ją napiszę, ale to było kupę czasu temu i nie sądziłam, że sprawi mi to taką trudność. To coś u góry przerodziło się z mega smutnej historii w takie sobie mega wesołe życie Natki i Diego. Uznałam, że jak wyślę mojej polonistce coś mega depresyjnego to jeszcze mnie wyśle na jakąś terapie czy coś. No ale nie martwcie się! Tamta historia też prędzej czy później się pojawi.
Tego co powstało jestem dosyć zadowolona i uważam niektóre fragmenty za bardzo udane (szczególnie zieleń, błękit i początki czerwieni). Dawno nie pracowałam nad czymś tak intensywnie. Miałam na to zaledwie jakieś dwa tygodnie, a po drodze jeszcze pojawił się wyjazd, o którym też musiałam coś napisać. Przynajmniej miałam jakąś mobilizację i nie musieliście na tę miniaturkę czekać wiecznie.
Na komentarze nie odpowiadam, bo jestem naprawdę zmęczona, a nie chcę pisać głupot. Po prostu bardzo wam dziękuję i liczę na więcej. :-)

A

PS: Wybaczcie, jeśli gdzieś zamiast 'Diego' wkradło się 'Daniel'. Violettowej historii szkole nie pokarzę. :-) 

4 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do LBA u mnie na blogu.
    szczegóły tu---> http://houseofania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co do miniaturki to zakochałam się !
      Rozłożyłaś wszystkich na łopatki w ty mnie !
      Pozdrawiam :3

      Panna Martin

      Usuń
  2. Cudowne. Takie lekkie i przyjemne. Diego i Natka. Rozpływam się. ♡ Aniołki. Aczkolwiek, wolę Leóna i Natalię, tę parkę też lubię. Chyba raz wkradło się Daniel, ale to nic takiego. I tak miniaturka jest piękna.
    Całusy. ♡
    Cathy

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW.
    Zgadzam się z Cathy. Tak lekko się czytało tą miniaturkę..Cudownie. Masz wielki talent, cieszę się, że będziesz uczestniczyła w naszym blogu!
    Buziaki.♥

    Stevie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic *header*